Translate

sobota, 17 listopada 2012

hm...

Chyba powinnam każdy post tytułować "jak ten czas leci..."
Czy w tym czasie robiłam coś? Ano robiłam, ale jak się głębiej zastanowić to takie to zwyczajne rzeczy były, ot życie po prostu. Jakiś obiad, jakiś chleb, drobne poprawki krawieckie, jakieś przyjemności drobne w towarzystwie znajomych, coś poczytałam, coś obejrzałam, słowem nic na bloga.

Chusta na prezent już skończona i wręczona. Właścicielce się spodobała więc też jestem zadowolona ;) Obok w całej okazałości i w detalu :)

 Dziury są bardzo dekoracyjne, a dzięki sporej wielkości po zwinięciu chusta spełnia też rolę osłonową przed wiatrem i zimnem.
Do tego wzoru widzę grube i ciepłe włóczki, takie mięsiste, przy cienkich nitkach będzie on wyglądał jak sieć na ryby :)
 Oczka salomona to fajny wzór, szybko i łatwo się dzierga więc chusty przybywało w tempie ekspresowym mimo że nie miałam wiele czasu wolnego na dzierganie :)
Ale udało się skończyć na czas uf.



A tutaj już jako gotowy prezent. Był jeszcze tort ale zapomniała cyknąć zdjęcia po zrobieniu a przed zjedzeniem... może to i dobrze ;) nie będzie Wam ślinka ciekła ;)







Na  marginesie - byłam dziś w przychodni lekarskiej z nagłym przypadkiem a tam w okienku siedzi sobie Pani i zawzięcie dzierga szydełkiem kwadratowe elementy z których można zrobić kocyk, kapcie, torebkę i wszystko co sobie człowiek wymyśli ;). Pani nie dość że malowniczo dziergała to również malowniczo wyglądała w trawiasto zielonym sweterku, w koralach dzierganych, w okularach o szerokich różowych oprawkach. Był to tak malowniczy obrazek że chorym już od samego patrzenia robiło się lepiej ;)

A czy wiecie że na Islandii już jest mocno świątecznie? Ludzie powoli zaczynają stroić domy i mieszkania i to nie tylko wewnątrz ale i na zewnątrz. Sklepy już od 1 listopada toną pod stertami ozdób świątecznych... zresztą tubylcy uwielbiają bibeloty, pierdółki, duperele które stawiają wszędzie w mieszkaniach i domach.... tylko kurzu z tych wszystkich dekoracji nie chce im się ścierać.... ale to już inna rzecz. 

Takie oto łyżeczki świąteczne zakupiłam ostatnio za grosze dosłownie w sklepie czerwonego krzyża do którego weszłam przypadkiem w trakcie spaceru z koleżanką. Łyżeczki maleńkie, jak pół łyżeczki do herbaty ale figurki urocze, nie mogłam ich nie kupić ;) taka specyficzna sroka ze mnie co najszczęśliwsza jest na pchlim targu gdzie można wygrzebać istne cuda.




Zabrałam się już powoli za szydełkowe gwiazdki na choinkę, nie mam jeszcze nic do pokazania bo krochmalić będę hurtowo jak ich troszkę narobię a to wymaga czasu którego ciągle mi brak. Do świąt powinnam zdążyć ;)

Na koniec chciałam jeszcze zaprosić Was do zapoznania się z pewnym linkiem ;)
Powtórzę za innymi i po prostu powiem a raczej napiszę że: jest robótka do wykonania ;) więc klikajcie, czytajcie a jeśli nie możecie lub nie chcecie wziąć w robótce udziału to przekażcie dalej ;)

U nas spadł pierwszy śnieg, więc pozdrawiam Was ciepło z już zimowej i ciemnej Islandii.