Harðfiskur - czyli popularna "przekąska" islandzka....
Lato to tradycyjna pora na przygotowanie islandzkiego "przysmaku" jakim jest suszona ryba - brzmi nieciekawie? I zaręczam że nieciekawie pachnie i nie lepiej smakuje... wyobraźcie sobie paskudny zapaszek lekko nieświeżej ryby... a teraz wyobraźcie sobie że ten zapach jest co najmniej 3 razy mocniejszy.... tak że czuć go nawet przez szczelnie zamknięte foliowe opakowanie - czasem mam wrażenie że tylko ja go czuję, może inni obcokrajowcy już przywykli albo kulturalnie udają że nie czują ;)... rodowici Islandczycy wręcz się tym przysmakiem zajadają....Suszenie ryb dawniej było jednym ze sposobów zakonserwowania i przechowywania najbardziej dostępnego tu jedzenia na ciężkie i długie zimy, taki zapas na momenty krytyczne gdy połowy były niemożliwe czy nieudane.
Teraz suszone ryby są popularną, tradycyjną i zdrową przekąską... czy zjadliwą to każdy musi ocenić sam.
Do suszenia nadaje się wiele gatunków ryb, ale tradycyjnie suszy się na Islandii głównie dorsze, łupacze i sumy. Harðfiskur można zrobić też z flądry. Taką przekąskę ogólnie dostępną w każdym sklepie z produktami żywnościowymi można jeść samą lub z masłem (jak dla mnie nic a nic lepiej nie smakuje z masłem, samo też jest ciężkozjadliwe i nawet dipy nie pomogą)
Wypatroszone ryby suszy się na słoneczku (pora letnia). Czas suszenia zależy od wiatru, temperatury powietrza i wilgotności. Ryby schną najlepiej w suchych i chłodnych warunkach na dworze. Choć dziś suszy się też ryby w specjalnych piecach - ale każdy Islandczyk powie że to już nie ten smak ;)
Głowy rybie przeważnie suszone są osobno. Tuszę rybią wiesza się na sznurkach lub patyczkach za dziurkę w części ogonowej. Wierzcie mi - tradycyjne suszarnie ryb czuć na kilometr! A widok jest niecodzienny ;)
Ryba jest gotowa gdy jest sucha i sztywna jak papier. Autochtoni twierdzą że suszona ryba jest dobra do jedzenia wtedy, gdy mewy kompletnie tracą nią zainteresowanie :)
Ja się ciągle zastanawiam czego bardziej nie lubię, suszonej ryby czy równie popularnego tu lakrisu...