Translate

wtorek, 5 października 2010

jak zwykle

czyli ciąg dalszy moich mniejszych i większych wariactw - jak złapię zajawkę na coś to męczę i męczę niezależnie czy to jest piosenka, film, jakiś fragment książki czy smakołyk do jedzenia - taki kat mi się włącza. Kiedyś, jeszcze na studiach, jak złapałam zajawkę na wątróbkę drobiową z cebulką w ramach obiadu to męczyłam ją przez tydzień, dzień w dzień na obiad wątróbka :) później nie mogłam na nią patrzeć przez rok. Na marginesie od dwóch tygodni w kółko oglądam dumę i uprzedzenie - serial z 1995r. moim zdaniem najlepsza wersja (ach ten Darcy), od pięciu dni pochłaniam na śniadanie kanapki z konserwą bo nic innego mi nie smakuje, pewnie jutro lub pojutrze mi się przeje i nie będę mogła na konserwy patrzeć przez co najmniej dwa miesiące, do tego piję tylko cappuccino waniliowe od innych tymczasowo mnie odrzuca. W muzyce chwilowo preferuję zwykłą ale jakże luksusową ciszę.
Więc morduję sobie kwiatki na broszki, nałogowo niszczę wszelkie apaszki które wpadną mi w ręce i siedzę godzinami nad płomyczkiem jak jakaś jędza usiłująca czarować. Za kilka dni kat zostanie skatowany i załapię zajawkę na coś innego - jako szanująca się wiedźma mogę nawet przepowiedzieć, że pewnie na podusie bo pomysły zaczynają się lęgnąć w głowie, materiały jakoś tak same pod ręce podchodzą ale czekam jeszcze aż całość dojrzeje do realizacji :) a tu jeszcze kilka innych rzeczy się ustawia w kolejce "do spróbowania" ....

Prezentuję tylko trzy sztuki żeby Was nie zanudzić z trzech różnych apaszek.
Pod nożyczki podleciał:
delikatny czekoladowy brąz, pudrowy róż niczym pajęczyna i intensywny róż bardzo miękki w dotyku... trzy apaszki, trzy warianty połączenia :)
Za foty z góry przepraszam coś mi się kolorki przekłamały - wina światła.

Wszystkie są do sprzedania w postaci zwykłej, broszkowej lub spinki do włosów, zostały mi jeszcze końcówki tych apaszek więc mogę też zrobić na zamówienie.